Abstract
Przemysł farmaceutyczny oferuje coraz to nowe leki, które mają przedłużać życie osób cierpiących na nieuleczalne choroby. Innowacyjne terapie są często w jakimś stopniu skuteczniejsze, ale też (w co najmniej takim samym stopniu) droższe. Upoważnieni decydenci reprezentujący społeczeństwo muszą zatem rozstrzygać, które z nich będą finansowane ze środków publicznych. Jednym z głównych kryteriów, na których podstawie podejmuje się takie decyzje, jest stosunek dodatkowych kosztów, związanych z nową terapią, do czerpanych z niej dodatkowych korzyści. Dodatkowe korzyści, wynikające z nowych leków dla osób śmiertelnie chorych, wydają się jednak często niezbyt wielkie w porównaniu do ich zawrotnych dodatkowych kosztów. Rodzi się zatem wątpliwość, czy refundacja tych leków, do której opinia społeczna skądinąd na ogół się skłania, daje się pogodzić z równie powszechnie akceptowaną zasadą ekonomicznej efektywności. Pewną próbą uzgodnienia tych postaw byłoby przyjęcie, że z pozoru niewielkie korzyści, przysparzane osobom zbliżającym się do śmierci — jak marginalne zwiększenie długości ich życia lub nieznaczne podniesienie jego jakości — w rzeczywistości mają większą wartość, ponieważ życie tych osób trzeba cenić wyżej. W przedstawianym artykule zastanawiam się nad tym, czy ta koncepcja jest do utrzymania — czy wartość życia wzrasta wobec bliskiej śmierci.